Mazury szczycą się dziewiczą przyrodą, nienaruszonym krajobrazem i najwyższymi wskaźnikami czystości powietrza w kraju. Teren ten jest wyjątkowo malowniczy, a to za sprawą zróżnicowanego, pagórkowatego krajobrazu. Zwłaszcza we wschodniej części regionu wysokości względne przekraczają 100 metrów. To tłumaczy pochodzenie nazwy „Mazury Garbate”. Zjawiskowy pejzaż tworzą polodowcowe Wzgórza Szeskie. Najwyższe wzniesienie regionu, Szeska Góra (309 m n.p.m.) jest trzecim, co do wysokości, wyniesieniem polskiego pasa pojezierzy. Zaledwie metr niższa jest Góra Tatarska, na której szczycie, co ciekawe, znajduje się jeziorko. Można tu spotkać rzadkie przykłady roślinności tundrowej. Kolejnym ciekawym wzniesieniem jest gołdapska Piękna Góra. W obrębie Szeskich Wzgórz, znajduje się cenny rezerwat przyrodniczy Cisowy Raj, w którym objęto ochroną grupę okazów cisa pospolitego.
Na samej północy, przedzielona polsko-rosyjską granicą, rozciąga się Puszcza Romincka. Można ją śmiało nazwać jednym z ostatnich dzikich ostępów Europy. Często bywa porównywana do Puszczy Białowieskiej. Na pofałdowanym terenie (różnica między najwyższym i najniższym punktem puszczy wynosi aż 200 metrów!) występuje bardzo zróżnicowane środowisko. Surowy klimat sprawia, że przyroda ma tu silnie północny charakter, dlatego porośnięta potężnymi świerkami puszcza nazywana jest polską tajgą. Wśród bagiennych i torfowych dolin, jeziornych niecek i rynien rzek otoczonych kemowymi wyniesieniami łatwiej spotkać dzikie gatunki zwierząt i roślin, niż człowieka. Dlatego ten zwarty kompleks leśny jest prawdziwym rajem dla pieszych wędrowców ceniących kontakt z naturą i smak przygody. W dzikich ostępach odnajdą oni tajemnicze głazy upamiętniające miejsca udanych łowów cesarza Wilhelma II. Pod koniec XIX wieku zatrzymywał się on w pięknym pałacyku myśliwskim wzniesionym w dawnych Rominten. Dziś miejsce to, wraz z dwiema trzecimi powierzchni puszczy znajduje się po stronie rosyjskiej. Na urządzanych przez cesarza polowaniach gościła arystokracja z całej Europy. Nic dziwnego, skoro poroże tutejszych jeleni osiągało rekordowe w skali światowej rozmiary!
Rominckim lasom w niczym nie ustępuje Puszcza Borecka, która rozciąga się Między jeziorem Mamry a Wzgórzami Szeskimi. Jej rozległa powierzchnia, pokryta morenowymi wzgórzami, kryje liczne, niewielkie jeziorka. Dzikie ostępy puszczy wabią miłośników przyrody wyciem wilków, jesienią odgłosami ryczących jeleni, a zimą możliwością wytropienia na śniegu wielu rzadkich gatunków ssaków, w tym nawet płochliwego rysia. Puszcza Borecka jest także tym wyjątkowym w skali kraju miejscem, gdzie spotkamy żyjące na wolności żubry. Miłośnicy przyrody znajdą tu jeszcze wiele innych elementów, które składają się na wyjątkowy, niepowtarzalny w skali Europy charakter tej ostatniej enklawy autentycznych, dzikich Mazur.
Obszar północno-wschodniej Polski zawsze miał silnie zaznaczony, odrębny charakter. W młodszej epoce kamienia (7000 lat temu), podczas gdy w Europie przyjął się nowy model uprawy ziemi i hodowli zwierząt, kultury archeologiczne Mazur i Suwalszczyzny kontynuowały łowiecko-zbieracki tryb życia. Wczesna epoka żelaza to czas pojawienia się na tych terenach Bałtów, przybyłych na tereny Polski wiele wieków przed Słowianami. Dziś potomkami Bałtów są Litwini i Łotysze, gdyby zaś nie krzyżacki podbój, być może do tej pory zamieszkiwaliby oni również Mazury i Suwalszczyznę.
Średniowieczne kroniki wspominają Prusów i Jaćwingów jako tajemnicze ludy przywiązane do tradycyjnego modelu plemiennego i kultywujące pogańskie wierzenia przodków. Dziś pozostały po nich stanowiska archeologiczne – grodziska, cmentarzyska (np. ukryte w gąszczu Puszczy Boreckiej kurhany z okresu rzymskiego i wędrówek ludów), a także wykute w kamieniu rzeźby, tak zwane baby pruskie (wbrew nazwie przedstawiające wojowników) znajdowane w okolicach Iławy i Bartoszyc.
Zwiedzający historyczny teren Jaćwieży we wschodniej części Mazur mogą wejść w posiadanie oryginalnej pamiątki nawiązującej do pradziejów tych ziem. W odpowiednich punktach są do nabycia kopie autentycznych ozdób jaćwieskich „Made in Suwalszczyzna – Mazury”. A najmłodszych zapraszamy na wirtualne spotkanie z tym bałtyjskim plemieniem za pośrednictwem darmowej gry on-line „Kraina Jaćwingów” (www.krainajaćwingów.pl).
Pod koniec XIII wieku terytorium Prus wraz z Jaćwieżą zostały rozbite przez Zakon Krzyżacki i od tego momentu to on wytyczył kierunek historii tych ziem. Znakiem dawnej świetności wielkich mistrzów krzyżackich są zamki, jak ten w Rynie, Lidzbarku Warmińskim, czy Reszlu.
Mazury to kraina, w której kresowy tygiel kulturowy wzbogacony jest o elementy niemieckiego dziedzictwa byłych Prus Wschodnich. Widoczne jest ono praktycznie w każdym miasteczku i wsi, w charakterystycznej architekturze ceglanych domów krytych czerwoną dachówką, strzelistych wieżach dawnych ewangelickich kościołów i brukowanych ulicach. Na szczególną uwagę zasługuje wieś Budry, której przepiękny zespół architektoniczny pochodzi niemal w całości sprzed 1939 roku.
Misterne żeliwne krzyże, na których widnieją imiona wypisane niemieckim gotykiem, zdradzają obecność przedwojennych rodzinnych cmentarzy. Można je odnaleźć ukryte na porośniętych drzewami mazurskich pagórkach. Ale najciekawszy przykład architektury grobowej odnajdziemy w Rapie, na terenie byłego majątku Farenheidów. Mroczna aleja przez bagna prowadzi do spowitej tajemnicą piramidy. To mauzoleum rodzinne wybudowane w 1811 roku według projektu Bartela Thorvaldsena. Pochowane w nim ciała uległy samoczynnej mumifikacji, co przypisuje się wyjątkowym właściwościom piramidy, dlatego grobowiec jest przedmiotem zainteresowania radiestetów.
Wschodnia część Mazur to jedyne miejsce w Polsce, gdzie możemy podziwiać nasze własne akwedukty! A ściślej rzecz biorąc, przypominające je mosty w Stańczykach. Ten imponujący przykład niemieckiej myśli inżynieryjnej jest pozostałością po dawnej linii kolejowej, prowadzącej do Królewca, zniszczonej w czasie II wojny światowej. Ze względu na dużą różnicę wysokości, nad głębokim jarem rzeczki Błędzianki zbudowano ponad 30-metrowej wysokości wiadukty. Pierwszy powstał przed 1914 rokiem, budowę drugiego ukończono w roku 1926. Stańczyki to nie jedyna pozostałość tego ogromnego założenia. Na sporym odcinku byłej linii kolejowej, w gęstwinie drzew i krzewów kryją się zapomniane mosty, wiadukty i inne ślady urządzeń z nią związanych.
Na północno-wschodnim krańcu Mazur Garbatych, niedaleko Bolci, znajduje się trójstyk granic: Polski, Litwy i Rosji. Ów punkt graniczny już niemal 600 lat temu wytyczał linię demarkacyjną pomiędzy Wielkim Księstwem Litewskim, a Zakonem Krzyżackim. Dziś prócz styku trzech państw, przebiega tędy granica województw: podlaskiego i warmińsko-mazurskiego, odzwierciedlając tym samym historyczne pogranicze ziem polskich i Prus. Przez to ciekawe miejsce od niedawna wiedzie ścieżka poznawcza „Wokół doliny Błędzianki”. Podróżując po wschodniej części Mazur natkniemy się też na inny, historyczny trójstyk granic. Niedaleko Prostek pod Ełkiem do dziś stoi pochodzący z 1545 roku słup, wyznaczający granicę Wielkiego Księstwa Litewskiego, Korony Polskiej oraz Prus. Jest on jednym z najstarszych tego typu obiektów w naszym kraju.
Mazurskie cuda natury przyciągają nie tylko przyrodników, ale też miłośników aktywnego wypoczynku. Nie trzeba tłumaczyć walorów rekreacyjnych Wielkich Jezior Mazurskich, przyciągających co roku licznych żeglarzy. Kajakarze przybywają na urokliwe mazurskie rzeki, m. in. na Krutynię, której szlak uznawany jest za jeden z najpiękniejszych. A na wprawnych kajakarzy spragnionych emocji czekają Węgorapa i Gołdapa. Te dzikie, meandrujące cieki wodne stanowią prawdziwe wyzwanie Obie rzeki łączy zbudowany w 1733 roku Kanał Brożajcki. Ten przykład starej budowli hydrotechnicznej stał się prawdziwą atrakcją turystyczną. W dziewiczych lasach kryją się zabytkowe założenia związane z nieczynnym już kanałem, który dziś jest ostoją bobrów. Z kolei w okolicach Pałacu w Mieduniszkach Wielkich znajduje się inna perełka - Wielka Pętla Węgorapy. To niezwykłe zjawisko: na zaledwie kilku kilometrach kwadratowych rzeka meandruje wśród pól, by po czternastu kilometrach wrócić niemalże do punktu wyjścia. A tuż za granicą rosyjską rzeka płynie w głębokim kanionie!
Nie każdy wie, że na Mazurach można przeżyć prawdziwe safari. Niedaleko Gołdapi, na ogrodzonym terenie obejmującym lasy, łąki oraz system sztucznych jezior, rozpędzony jeep wiezie gości po stromych pagórkach, na których pasą się stada jeleni mandżurskich, danieli i koni Przewalskiego. To prawdziwy raj dla zwierząt, jak i dla żądnych wrażeń turystów, którzy mogą w końcu zobaczyć z bliska dziką faunę, a niektóre oswojone osobniki nawet dotknąć i pogłaskać.
Na skraju Lasów Skaliskich i Gór Klewińskich, kilometr od maleńkiej wioski Ściborki, zamieszkałej głównie przez ludność pochodzenia ukraińskiego, leży zakątek o dumnej nazwie „Republika Ściborska”. Na tym autentycznym odludziu, gdzie nie dociera zasięg telefonu i gdzie dopiero od niedawna można dojechać samochodem, spotykają się amatorzy ekologicznego trybu życia. Działa tu Muzeum Kultury Indiańskiej i Eskimoskiej, psi zaprzęg, prowadzone są zajęcia z dogoterapii, edukacji przyrodniczej i różne „zielone eventy”.
Przez cały rok Mazury zapraszają na rowerowe i piesze wędrówki widokowymi trasami prowadzącymi przez wzgórza, ścieżkami wiodącymi po puszczańskich ostępach, starymi nasypami kolejowymi. Zimą długo zalegający śnieg i pagórkowaty teren stwarza korzystne warunki do uprawiania narciarstwa zjazdowego. Amatorów sportów zimowych zapraszają wyciągi narciarskie w Mrągowie, Okrągłem k. Orzysza, na Dylewskiej Górze czy na Pięknej Górze w Gołdapi.